Mimo to musiały minąć niemal dwa lata, by między nim a Olgą doszło do pojednania.
~*~
Olga Aleksandrowna od początku wojny udzielała się na froncie w roli siostry miłosierdzia.
Olga (na dole pośrodku) wraz z matką i personelem swego lazaretu w Kijowie |
W 1916 była w Kijowie, pracując we własnym lazarecie; była tu również i jej matka, Cesarzowa Wdowa Maria Fiodorowna. Starsza pani uznała, że dłużej nie zniesie narastającego szumu wokół synowej, cesarzowej Aleksandry, jej wtrącania się do polityki i znajomości z Rasputinem, i ostentacyjnie wyjechała z Piotrogrodu, dołączając do swej 'Bebi' w Kijowie.
14 maja 1916 roku zapisała w swym dzienniku:
"Przyjęłam hrabiego Sabańskiego, który przez tę okropną wojnę stracił wszystko. Podziękował go za nagrodzenie go Orderem Czerwonego Krzyża. Potem spacerowałam w ogrodzie, napisałam do Alix. o 12-ej, prosto z frontu przyjechał mój kochany Misza. Byliśmy w ogrodzie, gdy przyjechała Bebi. Zobaczyli się pierwszy raz po czterech latach i oboje popłakali się z radości. Dzięki Bogu, że w końcu się spotkali i mogli o wszystkim porozmawiać.(...)"
Michaił w swym dzienniku zanotował:
"Dotarliśmy do Kijowa o 11-ej, powitał mnie gub. hr. Ignatiew. Pojechałem prosto do pałacu do Mamy, gdzie na śniadanie przyjechała Olga (nie widzieliśmy się ze sobą od 12-ego roku). Potem spotkałem się z ojczulkiem Pospiełowem, którego Mama też ugościła. Później pojechałem samochodem wraz z Mamą i Olgą za miasto i przeszliśmy się po sosnowym lesie. Wróciliśmy o 4.30 i wypiliśmy herbatę w ogrodzie. Potem pojechałem z Olgą do jej lazaretu. O 8.30 zjedliśmy z Mamą kolację, po czym układaliśmy puzzle. O 11.1/2 pojechałem na stację i wsiadłem w pociąg do Gatczyny. Jedzie ze mną Wrangel, Wiaziemski udał się z Kijowa do Kozielska i na wieś. Pogoda była słoneczna, łagodna, 13 stopni."
~*~
Cesarzowa Wdowa najwidoczniej dręczyła się zerwaniem, do jakiego doszło między jej najmłodszymi dziećmi i leżało jej na sercu, by zażegnać ten cichy, ale bolesny konflikt.
W liście do Mikołaja II z dnia 22 maja napisała z ulgą:
"Misza spędził tu jeden dzień; w końcu pogodził się z biedną Olgą. Jestem taka szczęśliwa, wszyscy troje popłakaliśmy się z radości. Dzięki Bogu, że się to skończyło, teraz mogę umrzeć spokojna."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz