niedziela, 29 stycznia 2017

Gieorgij Aleksandrowicz - kaukaski Wielki Książę




 Gdyby nie choroba, która zabrała go, gdy miał zaledwie 28 lat, to właśnie na jego korzyść abdykowałby
jego starszy brat, Mikołaj II, i bardzo prawdopodobne, że Gieorgij Aleksandrowicz, uznawany za najinteligentniejszego ze synów Aleksandra III sprawdziłby się w roli nowego monarchy i byłby w stanie uchronić dynastię przed upadkiem. Również z wyglądu był to spadkobierca najlepszych cech Romanowów;
w przeciwieństwie do swych braci (Mikołaj był podobny do matki, a Michaił wdał się w ojca), Gieorgij rasowymi rysami twarzy przypominał dziadka, cara Aleksandra II.


Urodził się 7 maja 1871 roku w Carskim Siole, jako trzeci syn carewicza Aleksandra Aleksandrowicza i Wielkiej Księżnej Marii Fiodorowny. Imię otrzymał po swym wuju, bracie matki, królu Grecji.
Wychowywał się z Mikołajem. Gdy mieli po kilka lat, opiekę nad nimi przejęła guwernantka z prowincji, Aleksandra Ollongren, z której synem, niemalże ich równolatkiem, wychowywali się aż do chwili, gdy Wołodia Ollongren rozpoczął naukę w Korpusie Kadetów. Według wspomnień Ollongrena, Gieorgij, zwany w rodzinie zdrobniale z francuska Żorżik, był chłopcem ciekawskim i wesołym, a przy tym zawsze skłonnym do żartów. Zdradzając duży talent komiczny, potrafił rozśmieszyć do łez, naśladując różne osoby z otoczenia. Wyprowadzał z równowagi nauczycieli, zadając im podchwytliwe pytania; jego sprzymierzeńcem w dokuczaniu nauczycielowi angielskiego była jego papuga, Popka, potrafiąca perfekcyjnie przedrzeźniać Anglika.






Marzeniem Gieorgija była służba we flocie. Niewielu z Romanowów znalazło swe powołanie na morzu: Wielki Książę Konstanty Mikołajewicz (brat Aleksandra II), jego syn o tym samym imieniu, poeta KR, Wielki Książę Aleksy Aleksandrowicz oraz Wielki Książę Aleksander Michajłowicz.
Gdy brat Gieorgija, carewicz Mikołaj, zakończył naukę wstępując na służbę do Pułku Preobrażeńskiego, Gieorgij poczuł się nieco osamotniony; brat spędzał teraz więcej czasu z kolegami w koszarach, niż w domu. Jak nieco w żartobliwym tonie  pisała ich siostra Ksenia w liście do swej przyjaciółki, Niki mógł się już uznawać za dorosłego mężczyznę, podczas gdy Żorżik wciąż był faktycznie jeszcze chłopcem.
Wkrótce jednak i on zaczął rzadziej bywać w domu. Rozpoczął naukę w Akademii Sztabu Generalnego.





Gieorgij wyrósł na wysokiego, szczupłego, bardzo przystojnego młodzieńca, silniejszego i zdrowszego od swego starszego brata. Był przy tym ulubieńcem matki. Cesarzowa Maria Fiodorowna miała do niego wyjątkową słabość. Jeśli coś przeskrobał, a psotnikiem był przednim, nie była w stanie się na niego gniewać.



Na wiosnę 1890 roku Aleksander III postanowił z żoną, że wyśle najstarszego syna w podróż na Daleki Wschód. Wraz z Mikołajem miał jechać i Żorż. Chłopcy wyruszyli najpierw do Austrii, a potem do Grecji, by po drodze zabrać ze sobą greckiego kuzyna, księcia Jerzego.
W połowie podróży, w Indiach Gieorgij nieoczekiwanie się rozchorował. Uznano, że to malaria. Chory, nie mógł kontynuować podróży i został odesłany w drogę powrotną do Rosji. Tam uznano, że pomóc mu wyzdrowieć może zmiana klimatu na cieplejszy. Wysłano go więc niezwłocznie do Grecji.


Gieorgij (w 2-m rzędzie trzeci od lewej) z bratem i kuzynem między oficerami na "Azowie"

Gieorgij (trzeci od lewej) z towarzyszami podróży




W styczniu 1891 zmartwiony Aleksander III pisał w liście do Mikołaja:
 "Do tej pory nie możemy dojść do siebie po odjeździe biednego Żorża, tak nas to roztroiło, szczególnie, że musieliśmy zgodzić się z zaleceniami lekarzy, mimo że było mu już lepiej i prosił nas, byśmy mu pozwolili zostać na fregacie, póki nie dopłynie do Colombo. Ale byłoby to ryzykowne, miał gorączkę od blisko 2 miesięcy.
Wysyłamy do niego do Aten doktora Ałyszewskiego, specjalistę od chorób płuc, znam go od dawna, to wspaniały lekarz. Niestety, nie ma żadnych wątpliwości, że ta gorączka to efekt bronchitu, który Żorżi ma od dawna, a teraz, przy tej pogodzie, nie będzie mógł do nas wrócić i przyjdzie nam czekać, aż się ociepli."


W maju czuł się na tyle dobrze, że lekarze nie widzieli przeszkód, by lato spędził z rodziną. Przyjechał więc do domu.
 "Jeśli pogoda dopisze - donosił Aleksander III Mikołajowi - chcemy w niedzielę 16-ego wypłynąć na kochanej "Carewnie" w szkiery, na co Żorżi się bardzo cieszy."

 
Gieorgij z rodzicami


Gieorgij z matką i kapitanem "Carewny" w carskim domku w Langinkoski

Jednak po tym, jak ostatecznie zdiagnozowano u niego gruźlicę, uznano, że dalsze życie w chłodnym, wilgotnym klimacie północy  byłoby dla niego zabójcze.
Na miejsce, w którym miał się kurować (a jak się w rzeczywistości okazało - zamieszkać tam na resztę życia) wybrano malowniczą dolinę na Kaukazie. W Abbas Tuman, bo tak nazywała się miejscowość, w której Gieorgij miał spędzić z małymi przerwami pozostałe mu jeszcze 8 lat życia, stanął drewniany pałacyk.

pałac w Abbas Tuman

Gieorgij, otoczony sztabem ludzi, w tym lekarzy, mimo swej choroby starał się czerpać z życia, ile się dało. Lubił piesze wycieczki w góry i wesołe biesiady z przyjaciółmi. Gdy jednak jeden z lekarzy poskarżył się jego ojcu, że ludzie ci nie są odpowiednim towarzystwem dla Gieorgija, otoczenie Wielkiego Księcia uległo przetasowaniu; osoby, które mogły by mieć na niego zły wpływ, odsunięto. Nie miało to jednak zbawiennego wpływu na stan jego zdrowia. Wręcz przeciwnie.
Choroba przybrała na sile już w 1893 roku. "Gieorgij... wychudł, pobladł, sposępniał" - stwierdzał Wielki Książę Aleksander Michajłowicz po odwiedzinach u niego.

Gieorgij (w środku) z kuzynem Aleksandrem Michajłowiczem (po lewo) i bratem Mikołajem (po prawo) w Abbas Tuman, jesienią 1892 roku
Gieorgij z Aleksandrem Michajłowiczem

Aleksander III z rodziną i świtą w Białowieży (Gieorgij siedzi pierwszy od lewej)

W 1894 roku Gieorgij został wezwany przez ojca do Polski, gdzie Aleksander III przebywał wówczas  na corocznych wakacjach w Białowieży i Spale. Cesarz również był chory i prawdopodobnie, przeczuwając swój rychły koniec, chciał ostatni raz pobyć trochę z tak rzadko widywanym synem.
Gieorgij przybył również na Krym, gdzie w październiku jego ojciec zmarł, zostawiając imperium w rękach roztrzęsionego, kompletnie nieprzygotowanego do bycia władcą Mikołaja. Wraz ze śmiercią Aleksandra Gieorgij został carewiczem - następcą tronu. I mimo, że Mikołaj szybko się ożenił i miał dzieci, tytuł ten należał do niego aż do jego śmierci - ponieważ Mikołajowi przez cały ten czas rodziły się same córki.

O stopniu odosobnienia i odcięcia w tym okresie Gieorgija od rodziny może świadczyć fakt, że nigdy nie miał okazji poznać żadnej ze swych trzech bratanic. W Abbas Tuman odwiedzała go na jesieni matka z dwójką młodszego rodzeństwa, Olgą i Miszą, dla których podróż w góry Kaukazu zawsze była wielką przygodą. Gieorgij lubił szczególnie towarzystwo Michaiła, który przejął po nim pałeczkę i tytuł rodzinnego żartownisia. Ksenia, również bywająca u chorego brata, wspominała w jednym ze swych listów, że wesołe usposobienie Miszy miało na Gieorgija dobry, leczniczy wpływ.

Michaił (w środku) z Olgą i Gieorgijem (po lewo), matką i świtą matki w Abbas Tuman

W grudniu 1895 Gieorgij wyjechał na południe Francji. Tam też, w Turbie spotkał się z matką, cesarzową Marią Fiodorowną, oraz Miszą i Olgą. W Monte Carlo gościł u swego wuja, Wielkiego Księcia Aleksego Aleksandrowicza i jego życiowej partnerki, hrabiny Beauharnais; razem oglądali wyścigi motorówek. Był to ostatni wyjazd Gieorgija za granicę. Wrócił do Abbas Tuman, by opuścić je dopiero po swej śmierci.


Maria Fiodorowna z Olgą, Michaiłem i Gieorgijem w willi w Turbie na południu Francji

Odseparowany od świata w swej samotni, stwierdzał w liście do brata:
"...wbrew własnym chęciom przywykłem do tutejszego stylu życia i samego miejsca."
Jednak lata osamotnienia sprawiły, że stał się zgorzkniały; w bardzo pesymistycznym tonie skarżył się w liście swemu dawnemu nauczycielowi, panu Thormeyerowi, jak to czasem wydaje mu się, że lekarze zamiast lekarstw podają mu truciznę.

Nie wiadomo, co nim powodowało, gdy 28 czerwca 1899 roku, zaraz z samego rana, po wstaniu z łóżka, bez niczyjej wiedzy postanowił wybrać się na samotną przejażdżkę tzw. benzynką (czymś w rodzaju rowera z silnikiem). Przejechawszy kilka kilometrów z dużą prędkością, stracił panowanie nad swym wehikułem. Przejeżdżająca tamtędy kobieta z sekty mołokan znalazła go, konającego we krwi na poboczu. Zmarł na jej rękach, gdy próbowała mu pomóc. Pobiegła do pałacu, by powiedzieć co się stało.

Tego samego dnia wieść o śmierci Gieorgija dotarła do Sankt-Peresburga. Były to właściwie dwa telegramy, które car po otrzymaniu zaniósł matce. Już po przeczytaniu pierwszego, zawiadamiającego o stanie krytycznym chorego, cesarzowa wdowa rzuciła nim synowi w twarz...

Znamienny jest zapisek w dzienniku Wielkiego Księcia Konstantego Konstatynowicza (KR), który stwierdził:
"Ta smutna i tak nieoczekiwana wiadomość poraziła wszystkich niczym piorun. Bardziej są chyba jednak zdziwieni i rozżaleni - takie przynajmniej jest moje odczucie - bo przecież rzadko widywali zmarłego i niezbyt dobrze go znali - miał dwadzieścia siedem lat i mieszkał bardzo daleko, wszystkim był obcy."


Ciało Gieorgija przewieziono z Abbas Tuman do Borżomi, stamtąd pociągiem do Batumi, a z Batumi drogą morską do Noworosyjska. W Noworosyjsku czekała już na trumnę cesarzowa wdowa z dziećmi.

Gieorgij pochowany został w Twierdzy Pietropawłowskiej, w grobowcu swego ojca 14 lipca 1899 roku.
"Dzisiejszy dzień to koszmar - pogrzeb naszego cudownego Gieorgija" - zapisała w swym dzienniku Ksenia.
W trakcie nabożeństwa pogrążona w smutku cesarzowa wdowa ściągnęła z wieka trumny kapelusz zmarłego syna, chcąc zachować go na pamiątkę. Fakt, że nie było jej przy nim w jego chorobie i osamotnieniu, teraz, po jego śmierci, był dla niej szczególnie bolesny.
Później zaprosiła do Petersburga kobietę, która była świadkiem tragicznego końca jej syna.

Śmierć Gieorgija odcisnęła się również piętnem na życiu jego brata Mikołaja.
"... ten kochany chłopak spoczywa już w spokoju wolny od smutków i cierpienia, jakie niesie życie - pisała caryca Aleksandra do męża, chcąc go pocieszyć. - Nie można chyba pragnąć, by wrócił do świata żywych po to tylko, by wieść takie samotny żywot." 
A jednak Mikołaj czasem przywracał brata do żywych - nawet wiele lat później zamykał się czasem w swym gabinecie, a z zza drzwi słychać było, jak się śmieje. Oznaczało to, że sięgnął po swoją "szkatułkę osobliwości" i wydobył z niej karteczki, na których przez wszystkie lata spędzone razem z Gieorgijem zapisywał skrupulatnie jego śmieszne powiedzonka, żarty i kawały.

O Gieorgiju myślał i pamiętał również jego młodszy brat, Michaił. Gdy w 1910 roku urodził mu się syn, nadał mu jego imię.



Już w 1885 roku na cześć Gieorgija niemieccy koloniści, osiedli na Zakaukaziu, nazwali swe miasto Georgsfeld. W Abbas Tuman po jego śmierci powstało obserwatorium astronomiczne jego pomysłu, nazwane Gieorgijewskim..


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz