poniedziałek, 10 października 2016

Dawny przyjaciel




Dymitr Abrikosow

Ze wspomnień Dymitra Abrikosowa ("Wspomnienia rosyjskiego dyplomaty"), wywodzącego się z rodu
Abrikosowów - fabrykantów cukierniczych:

 "Moja kuzynka Wiera* miała przyjaciółkę, Natalię Szeremietiewską, najbardziej uroczą dziewczynę, jaką w życiu spotkałem. W tamtych czasach byłem zbyt młody i nieśmiały, by wyrazić jej swoje uwielbienie, więc skończyło się na niczym.
Już za granicą usłyszałem, że wyszła za młodego oficera, który ją zabrał do Petersburga, gdzie służył w pułku.
Dowódcą tego pułku był wielki książę Michaił, brat cara. Zobaczył Natalię i zakochał się w niej.


Z początku nikt nie traktował tego poważnie. Natalia jednak okazała się kobietą ambitną. Nie dawała o sobie łatwo zapomnieć, i wszelkie wysiłki księcia w tym kierunku okazały się nadaremne. Nalegał na jej rozwód i młody oficer zgodził się ustąpić miejsca swemu wysokiej rangi przeciwnikowi.
Wywołało to wielkie poruszenie na cesarskim dworze.
Odizolowano księcia od obiektu jego miłości, i musiał dać słowo, że się nigdy z nią nie ożeni. Został przeniesiony do małego miasteczka na prowincji, by dowodzić lokalnym pułkiem, a ona wróciła do Moskwy - nie przeszkadzało to jednak wielkiemu księciu korzystać z każdej okazji, by wszystkie weekendy spędzać w moskiewskim domu jej rodziców.
Sytuacja była dość dziwna.(..)
Ojciec Natalii, wybitny moskiewski prawnik, z początku ignorował wielkiego księcia, traktując go jak zwykłego śmiertelnika. Wielki książę, który nigdy nie bywał wśród zwykłych ludzi, cieszył się brakiem ceremonii. Ci, którzy mieli okazję go poznać, uważali go za bardzo miłego człowieka i dziwili się, jak mało wie o prawdziwym życiu.
Takie wydarzenia nie przechodzą jednak bez echa.
Pewnego razu w petersburskim teatrze Natalia Siergiejewna natknęła się na oficera z pułku jej byłego męża, który głośno oświadczył, że cały pułk jest wstrząśnięty, a ona jest przyczyną usunięcia wielkiego księcia z jego szeregów i przyczyną jego kompromitacji.
Po powrocie do Moskwy powiedziała księciu, że nie może dłużej prowadzić tak pełnego fałszu życia, i że powinni się rozstać. Wielki książę odpowiedział, że nie może bez niej żyć, i choć obiecał cesarzowi, że się nie ożeni, prędzej złamie dane słowo, niż ją straci.
Natalia zgodziła się wyjść za niego, a że nie mogli się pobrać w Rosji, postanowili zrobić to potajemnie za granicą, w Wiedniu. Kiedy wieść o tym się rozniosła, wybuchł skandal. Rodzina zdecydowała się wziąć Michaiła pod tzw. opiekę i zabronić mu powrotu do Rosji.
Nowożeńcy przenieśli się do Anglii. Byli szczęśliwi,  jak sami potem mówili, pobyt w Anglii był najszczęśliwszym okresem w ich życiu.
(...)
Gdy wybuchła wojna, wielki książę poprosił cara, by pozwolił mu wrócić wraz z rodziną do Rosji. Zezwolenia udzielono. Bracia się pogodzili, zdjęto opiekę, a sytuację Natalii Siergiejewny, której dano tytuł hrabiny, zalegalizowano.
Para zamieszkała w Gatczynie, 25 km od St Petersburga,
w pałacu Aleksandra III, w którym wielki książę spędził swoje dzieciństwo.** Wkrótce mianowany został dowódcą Dzikiej Dywizji i wyjechał na front ( każdą wolną chwilę spędzając u boku Natalii).
Kiedy przyjechałem do Petersburga, dowiedziałem się, że i ona tu jest, ale świadomość, że zajmuje teraz tak wysoką pozycję, odbierała mi odwagę na odnowienie naszej znajomości. Pewnego dnia idąc ulicą zobaczyłem bardzo elegancką kobietę, siedzącą w aucie z carskim godłem. Niespodziewanie zwróciła się do mnie, obrzucając wyrzutami, że o niej zapomniałem. Powiedziałem, że nasze drogi się rozeszły i nie chcę jej zawadzać, na co ona odparła, że gadam głupoty. Zapewniła, że dla przyjaciół pozostała tą samą, jaką była, i nalegała, bym odwiedził ją w Gatczynie w najbliższą niedzielę. Odnośnie osoby wielkiego księcia, powiedziała, bym go traktował po prostu jak jej męża, a nie brata cesarza.
W umówionym czasie zjawiłem się u nich. Powitał mnie wielki książę. Od razu mnie oczarował. Z biegiem czasu staliśmy się dobrymi przyjaciółmi i muszę przyznać, że nigdy nie spotkałem człowieka tak szlachetnego i prawego. Wystarczyło spojrzeć w jego błękitne oczy, by zawstydzić się wszystkich złych myśli i nieszczerości. Pod wieloma względami był dużym dzieckiem, którego nauczono tylko dobra i zasad moralnych. Nie dopuszczał myśli, że istnieje zło i fałsz życia i że nie każdy jest godzien zaufania. Gdyby nie fakt, że żona go strzegła, oszukiwano by go na każdym kroku...
(...)
Ponieważ znałem Natalię z młodości i swego czasu byłem bliski starania się o nią, patrzyłem na to małżeństwo sceptycznie, ale po tym, jak poznałem jej męża, zrozumiałem, że on ją znacznie przerasta. Kobiecie tak inteligentnej i ambitnej jak ona, trudno pozostać całkiem niewinną, ale tak czystej natury jak wielki książę, nic nie było w stanie skazić.
Pod względem moralności i religijności Michaił był ideałem (...). I jeśli Mikołaj ze swą naturą i charakterem nie nadawał się na władcę, Michaił byłby w tej roli doprawdy tragiczny.

Po pierwszej wizycie zacząłem spędzać w Gatczynie prawie wszystkie niedziele. Tam też spotkałem innych członków rodziny Romanowów, i wsłuchując się w ich rozmowy (...) pojąłem przyczyny niezgody interesów carskiej rodziny i prostych ludzi. Przede wszystkim odniosłem wrażenie, że poglądy Romanowów są całkowicie przestarzałe, i że oni nie wiedzą, nie chcą wiedzieć, jak żyje reszta Rosji. Ich podstawową zasadą była: Rosja dla Romanowów, nie - Romanowowie dla Rosji.
(...)
Natalia nabyła pańskich manier, ale miała wciąż ten sam sposób myślenia niezależnej dziewczyny, która nie potrafi i nie chce ukrywać tego, co czuje.
Jej liberalizm nie przeszkadzał jej jednak cieszyć się swą obecną pozycją. Zawsze elegancko ubrana, we wspaniałych klejnotach,
gdy zjawiała się w swej loży na przedstawieniach baletowych, lubiła zwracać na siebie uwagę całego teatru . Zawsze zapraszała mnie do swej loży, i siedząc z tyłu, nie mogłem powstrzymać podziwu dla tego wspaniałego stworzenia, jakim okazała skromna uczennica, którą kiedyś uwielbiałem. Byłem zapraszany na różne prywatne wieczorki w domu książąt i innych możnych, oczywiście najprawdopodobniej dzięki niej.
Przyjmowałem te zaproszenia częściowo ze snobizmu, trochę z ciekawości, ale nie sprawiały mi zbytniej przyjemności. Nie padło na tych spotkaniach ani jedno ciekawe słowo, rozmowy najczęściej  składały się z plotek i pełnych hipokryzji uwag na temat ludzi, których nie znałem. 


Abrikosow (drugi od lewej) z Natalią i jej znajomymi (trzeci z prawej - gwiazda Baletów Rosyjskich, Sergiusz Lifar)

Pamiętam kiedy przyjechałem do Gatczyny po raz pierwszy, zaprosili mnie do małego domku myśliwskiego, zagubionego gdzieś w lesie, gdzie przygotowano wspaniałą kolację. Cyganie śpiewali i lało się dużo wina. Próbowałem się wymigać z tej całej zabawy, ale na zewnątrz było ciemno i zimno, a nie znałem
drogi powrotnej. Jedyną osobą, która podzielała moje zniechęcenie, był książę Michaił, ale dostosowywał się do życzeń swojej żony, która kochała towarzystwo i pochlebstwa. Przy innej okazji to samo towarzystwo wybrało się na przejażdżkę, a ja zostałem z wielkim księciem, który nie czuł się zbyt dobrze.

Ilekroć myślę o tym cudownym człowieku i jego smutnym losie, staje przede mną taki, jakim widziałem go w tamtą niedzielę. Dom był bardzo cichy, nikogo oprócz nas nie było, robiło się ciemno, ale nie chciał żadnego światła i siedzieliśmy w półmroku. Leżał na kanapie trzęsąc się od gorączki i cichym głosem mówił ze smutkiem o trudnościach życia między smutkiem, niegodziwością, egoizmem i zakłamaniem ludzi i że Bóg nas opuścił. Powiedział mi, że często myśli, jak ciężko musi być jego bratu, który szczerze chce dla ludzi tylko tego co dobre, ale jego żona się w to wtrąca. Kilka razy próbował powiedzieć Mikołajowi, co ludzie mówią o nim, i o niebezpiecznym wpływie cesarzowej. Mikołaj słuchał z wielką uwagą, ale nie wypowiadał się na ten temat ani słowem, dopóki Michaił nie wpadał w taką rozpacz, że jego brat musiał go uciszać. Mikołaj wydawał się być obojętny, powołując się na wolę Pana, jednak pod wpływem Rasputina jego wiara przybierała dziwne formy. Michaił bał się przyszłości. Starałem się go pocieszyć, ale nie mogłem znaleźć odpowiednich słów, które dorównywałyby jego żalowi. Łzy spowodowały, że głos uwiązł mu w gardle. Zrobiło się zupełnie ciemno. Kiedy włączyłem światło, byłem zszokowany bezdenną rozpaczą, która widniała na bladej twarzy przede mną, miałem odległe przeczucie, że wszyscy staliśmy na progu wielkiego nieszczęścia. W tym momencie wróciło to domu wesołe towarzystwo i nasza szczera rozmowa się skończyła.
(...)
Ze wszystkich ofiar zbrodni bolszewickich postać wielkiego księcia Michaiła najlepiej zachowała się w mojej pamięci. Przypomina mi się ten wieczór w Gatczynie, kiedy byłem z nim sam i gorzko skarżył się, że los sprawił, iż urodził się w rodzinie cesarskiej, podczas gdy wszystko czego chce, to żyć spokojnie z żoną i synem, z dala od wszystkich politycznych matactw.
Wbrew swojej woli został zmuszony do rozwiązania jednego z najbardziej palących kwestii w historii Rosji, i musiał zapłacić życiem za to, że się urodził bratem cesarza ....


~*~




* z domu Abrikosowa, wyszła za mąż za fizyko-chemika Mikołaja Szyłowa
** Natalia i Michaił mieszkali w Gatczynie nie w pałacu, a w domu na ul. Nikołajewskiej 24 (później, jak na ironię, przemianowanej na ul. Urickiego, człowieka, który zesłał Wielkiego Księcia do Permu)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz